Wczoraj wieczorem kolega zatrzymał się na terenie związku. Wyraz jego twarzy zdradzał, że ten dzień był dla niego niekorzystny.
Nagle na jego twarzy pojawił się uśmiech: «-Koledzy XXXXXX* wygrali wybory związkowe».
*Nie podajemy nazwy firmy, bo nawet pracownicy wyraźnie ją zignorowali w swojej kampanii, w wyniku jego niegodnego stosunku do nich. Nie wspominaj imienia świni, choć wszyscy wiemy kim on jest.
Zwycięstwo w procesie wyborczym było anegdotyczne. Na tych ustach widać było dumę z kolegów, z którymi współpracował, bo kilka lat temu bezwzględny pracodawca ich porzucił „z powodu niewypłacalności”. Rada Miasta Mollet del Vallès, dla którego pracował nieudany podwykonawca, nie zrobił nic lepszego i poniżył ich do nieludzkiej skrajności. To było konieczne, od zera, walka o macierzyństwo zastępcze.
Nowa firma przetargowa, prąd nie do opisania, traktował ich z arogancją i pogardą: nękanie przez osoby nadzorujące, powtarzające się groźby kar i zawieszenia wynagrodzeń, despotyczne zwolnienia kolegów.
Jeden z kolegów nękanych i zagrożonych sankcjami zginął w wyniku tego, co burżuazyjne prawa eufemistycznie nazywają „wypadkiem przy pracy”. Nasze firmy były karane za to, że ośmieliły się twierdzić, że niektóre „wypadki przy pracy” to raczej morderstwa.
Imperium prawa najsilniejszego, zagrożenia, prześladowania, zwolnienia, martwa osoba, skargi kryminalne, Poważne choroby… gdziekolwiek by to nałożyli cisza i masowa kapitulacja.
ALE NIE MAMY TUTAJ MIEJSCA.
Jeszcze jakiś czas temu ci koledzy nie wiedzieli o tym zbyt wiele, Praw, mieli zagubiony wygląd baranka czekającego na rzeź.
Niektórzy i niektórzy bardzo hojnie poświęcili dużo swojego czasu, mądrość i energię, aby nauczyły ich, że godność jest w nich i że muszą ją wykorzystać, aby zachować niezależność w walce o złapanie węża za szyję.
Na dzień dzisiejszy ci koledzy są tu już od dłuższego czasu, podczas przekraczania ich przez związek, nie mają już krzywego spojrzenia, ale przenikliwy, oczy godności pracowników, którzy, pomimo warunku bycia pokornym, wiedzą, jak utrzymać wzrok szefa i wyśpiewać mu prawdy, żądać jego praw i potępiać każdego szarlatana i zmuszać go do ponownego przyjmowania zwolnionych pracowników.
I robią to sami, i mogą pomóc reszcie z nas.
Dziękujemy bezinteresownym ludziom, którzy poświęcili swój czas, nie po to, aby nimi kierować, ale aby uczyć ich emancypacyjnej autonomii.
Wygrać wybory związkowe, anegdota. UŚMIECH, GODNOŚĆ.
Prawdopodobnie nie powinienem być najlepszą osobą do pisania tych tekstów, ale nikt inny tego nie zrobi.
Niektóre niewidoczne sytuacje zasługują na poznanie, potwierdzone i nie zapomniane.
BARDZO DZIĘKUJĘ!!!
Członek związku Vallès Oriental